-Eee… Nic?
-…No jak to kurwa nic?! Znajomi pół biedy, imprezę zrobią, że już mnie z głowy mają, no ale rodzinka…
-Chcesz coś zyskać? Strać coś.
-Noo aaaaleeee… =3=
-Nie pyskuj mi tu młoda.
-Gdziesz bym śmiała Liderowi w twarz pyskować… Ale… No ale nie wykręcicie coś? Powiecie im?
-A na jaki czort?
Uderzyłam się otwartą dłonią w czoło.
-A psa mogę wziąć?
-Nie. No chyba, że będziesz po nim sprzątać.
-A jak mu kupię Pedigree?
-Hę?
-Aaaa… Was się za bardzo boją, żeby na TVN reklamy puszczać.
-…
Już wolałam nie cytować, każdemu znany tekst z reklamy Pedigree: „Mój piesek jest szczęśliwy i…”
-A rzeczy mogę jakieś ze sobą wziąć? O3o Mój narzeczony – laptop, mój mąż – psp…
-Ślubu niby kto udzielał, kurwa?
-Ksiądz Jin Kazama z Tekken’a ^-^ I jeszcze mam narzeczonego Johnnego Depp’a, tylko on o tym jeszcze nie wie…
-Taaa... Ciekawe, co zrobi jak się dowie ==’
-To mogęęęęę….?
-Eh, dobra.
Zaczęłam skakać klaszcząc w dłonie (dop. Aut. dokładnie tak samo zaaragowałam na komentarze Gabi-Chan & Chi-Chan, dosłownie).
Zostawała tylko kwestia… Jak ja się tam dostanę z powrotem… O.O
-Prze Lidera ~ A jak ja mam po nie iść?
-Tobi Ci wszystko przyniesie, napisz mu tylko adres i co ma wziąć.
-Ależ on mi chałupę rozniesie! I moja narzeczona, Misia (dop. Aut. mój pies) go pokocha bardziej ode mnie Q.Q
Popatrzył na mnie jak na idiotkę. …No tak… Ja jestem idiotką… ^^-
-Idź do pokoju, karz Tobiemu Ci przynieść, co trzeba, i nie zawracaj mi dupy.
-A mam takie pytanie… Kolczyki w dupie też masz?
Już się dobierał do kunai’a, kiedy rzucając szybkie „Adios!” zwiałam na korytarz.
Zaczęłam walić ścianą o głowę… Tfu! Matko! Co ja piszę! Głową o ścianę!
Aż przechodzący obok Itachi spytał, czy się dobrze czuję… Dobra, nima bata! Poszłam szukać mojego pokoju mijając bykiem na mnie patrzącego Kakuzu. Ooo… Będę musiała chować kasę…
Zapukałam do jakiegoś pokoju. Miałam dobrą intuicję i wyczułam, że to będzie pokój Tobi’ego.
Otworzył mi nikt inny jak… Kisame?
-Ajdheuidbenuhusw… - zaczęłam mamrotać.
-Eeemm… W czymś mogę pomóc? – spytał patrząc na mnie swoimi rybimi oczami.
-Kisame-san, czy mógłby Pan mi wskazać, gdzie jest pokój Tobiego? Ni cholery orientacji w terenie nie mam… - powiedziałam tak grzecznie jak tylko mogłam, albowiem szanowałam Kisame, bo był zajebisty. Taki… Rybi…
-Drugi pokój po lewej stronie na lewym zakręcie.
-Arigatougozaimasukisame-san! – na jednym tchu powiedziałam i nie chcąc dalej się kompromitować uciekłam, gdzie kazał wbijając do pokoju zamaskowanego człowieka.
O, jak nie jebłam prosto na niego, to się oboje wywaliliśmy!
-Kim jesteś? – spytał szybko się podnosząc.
-Ja! Ja nie chciałam! – już miałam łzy w oczach.
-Nic się nie stało, odpowiedz Tobiemu na pytanie.
-…Yu…Yumi – chlipnęłam podnosząc się.
-Yumi-Chan jest nowa?
-…Powiedzmy, że na stażu… I będę z Tobą dzielić pokój… Mogę mieć do Ciebie prośbę, Mistrzu Kajzerko?
-Czemu Mistrzu Kajzerko? O.o
-...Przepraszam, ja nie chciałam Cię obrazić!! – zaczęłam chlipać ponownie.
Podrapał się po głowie. Potrafiłam zirytować najbardziej niepozornych ludzi.
-J-Już dobrze… O_o To w czym mogę pomóc?
-Teraz to już dwie. Czy mogę Cię nazywać Mistrzem Kajzerką?
-…Eee… Tobi to przemyśli >.>
Zachichrałam się i spytałam, czy pomoże mi w przyniesieniu tutaj moich rzeczy. Zgodził się więc szybko napisałam i dałam mu kartkę z adresem pod którą napisałam wszystko, co jest mi potrzebne: -Szczotka do zębów (niebieska, ta mniej wygięta)
-Laptopa z kablem (taki z napisem „acer”)
-Tablet graficzny, rysik, USB (google it)
-PSP
-Słuchawki
-Ciuchy (zrzucaj z półek jak leci)
-Psie ciasteczka (zawsze byłam ciekawa, jak smakują)
-Mangi
-Figurkę delfinów (wyszukasz gdzieś na strychu…powodzenia…)
-Kreeeeedkiiiii *^* I pisaki! I ołówki!
-Portfel z różowej pantery. Taki ruszoffy~ (LOL) >3<
Potem przeteleportował się ciort wie gdzie.
-…No jak to kurwa nic?! Znajomi pół biedy, imprezę zrobią, że już mnie z głowy mają, no ale rodzinka…
-Chcesz coś zyskać? Strać coś.
-Noo aaaaleeee… =3=
-Nie pyskuj mi tu młoda.
-Gdziesz bym śmiała Liderowi w twarz pyskować… Ale… No ale nie wykręcicie coś? Powiecie im?
-A na jaki czort?
Uderzyłam się otwartą dłonią w czoło.
-A psa mogę wziąć?
-Nie. No chyba, że będziesz po nim sprzątać.
-A jak mu kupię Pedigree?
-Hę?
-Aaaa… Was się za bardzo boją, żeby na TVN reklamy puszczać.
-…
Już wolałam nie cytować, każdemu znany tekst z reklamy Pedigree: „Mój piesek jest szczęśliwy i…”
-A rzeczy mogę jakieś ze sobą wziąć? O3o Mój narzeczony – laptop, mój mąż – psp…
-Ślubu niby kto udzielał, kurwa?
-Ksiądz Jin Kazama z Tekken’a ^-^ I jeszcze mam narzeczonego Johnnego Depp’a, tylko on o tym jeszcze nie wie…
-Taaa... Ciekawe, co zrobi jak się dowie ==’
-To mogęęęęę….?
-Eh, dobra.
Zaczęłam skakać klaszcząc w dłonie (dop. Aut. dokładnie tak samo zaaragowałam na komentarze Gabi-Chan & Chi-Chan, dosłownie).
Zostawała tylko kwestia… Jak ja się tam dostanę z powrotem… O.O
-Prze Lidera ~ A jak ja mam po nie iść?
-Tobi Ci wszystko przyniesie, napisz mu tylko adres i co ma wziąć.
-Ależ on mi chałupę rozniesie! I moja narzeczona, Misia (dop. Aut. mój pies) go pokocha bardziej ode mnie Q.Q
Popatrzył na mnie jak na idiotkę. …No tak… Ja jestem idiotką… ^^-
-Idź do pokoju, karz Tobiemu Ci przynieść, co trzeba, i nie zawracaj mi dupy.
-A mam takie pytanie… Kolczyki w dupie też masz?
Już się dobierał do kunai’a, kiedy rzucając szybkie „Adios!” zwiałam na korytarz.
Zaczęłam walić ścianą o głowę… Tfu! Matko! Co ja piszę! Głową o ścianę!
Aż przechodzący obok Itachi spytał, czy się dobrze czuję… Dobra, nima bata! Poszłam szukać mojego pokoju mijając bykiem na mnie patrzącego Kakuzu. Ooo… Będę musiała chować kasę…
Zapukałam do jakiegoś pokoju. Miałam dobrą intuicję i wyczułam, że to będzie pokój Tobi’ego.
Otworzył mi nikt inny jak… Kisame?
-Ajdheuidbenuhusw… - zaczęłam mamrotać.
-Eeemm… W czymś mogę pomóc? – spytał patrząc na mnie swoimi rybimi oczami.
-Kisame-san, czy mógłby Pan mi wskazać, gdzie jest pokój Tobiego? Ni cholery orientacji w terenie nie mam… - powiedziałam tak grzecznie jak tylko mogłam, albowiem szanowałam Kisame, bo był zajebisty. Taki… Rybi…
-Drugi pokój po lewej stronie na lewym zakręcie.
-Arigatougozaimasukisame-san! – na jednym tchu powiedziałam i nie chcąc dalej się kompromitować uciekłam, gdzie kazał wbijając do pokoju zamaskowanego człowieka.
O, jak nie jebłam prosto na niego, to się oboje wywaliliśmy!
-Kim jesteś? – spytał szybko się podnosząc.
-Ja! Ja nie chciałam! – już miałam łzy w oczach.
-Nic się nie stało, odpowiedz Tobiemu na pytanie.
-…Yu…Yumi – chlipnęłam podnosząc się.
-Yumi-Chan jest nowa?
-…Powiedzmy, że na stażu… I będę z Tobą dzielić pokój… Mogę mieć do Ciebie prośbę, Mistrzu Kajzerko?
-Czemu Mistrzu Kajzerko? O.o
-...Przepraszam, ja nie chciałam Cię obrazić!! – zaczęłam chlipać ponownie.
Podrapał się po głowie. Potrafiłam zirytować najbardziej niepozornych ludzi.
-J-Już dobrze… O_o To w czym mogę pomóc?
-Teraz to już dwie. Czy mogę Cię nazywać Mistrzem Kajzerką?
-…Eee… Tobi to przemyśli >.>
Zachichrałam się i spytałam, czy pomoże mi w przyniesieniu tutaj moich rzeczy. Zgodził się więc szybko napisałam i dałam mu kartkę z adresem pod którą napisałam wszystko, co jest mi potrzebne: -Szczotka do zębów (niebieska, ta mniej wygięta)
-Laptopa z kablem (taki z napisem „acer”)
-Tablet graficzny, rysik, USB (google it)
-PSP
-Słuchawki
-Ciuchy (zrzucaj z półek jak leci)
-Psie ciasteczka (zawsze byłam ciekawa, jak smakują)
-Mangi
-Figurkę delfinów (wyszukasz gdzieś na strychu…powodzenia…)
-Kreeeeedkiiiii *^* I pisaki! I ołówki!
-Portfel z różowej pantery. Taki ruszoffy~ (LOL) >3<
Potem przeteleportował się ciort wie gdzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz