Rozejrzałam się po pokoju. Jak się do niego wchodzi, to po
prawicy jest łóżko piętrowe i drzwi do łazienki. Po przeciwnej zaś jebnęli dwie
szafy, na ciuchy zapewne. Naprzeciw drzwi znajdowało się okno oraz biurko.
Prócz tego tu i ówdzie rypnięto półki a obok wyrek dywan o kolorze… Zielonym
*w*.
Zanim kajzerka wrócił, to noc mnie zastała. Do tego czasu zdążyłam powęszyć mu po szufladach, zjeść kanapkę pozostawioną na biurku. Kiedy już przybył z dupy wziętą walizką (serio, nie wiem, skąd ją wytrzasnął) dobrałam się do szczotki do zębów, Colgate, i różowej piżamy (spodenki do kolan + bluzka do łokci, bo trochę z niej wyrosłam).
Po chwili wzięłam prysznic.
Tobi miał fajnie pachnące mydło *w*. Takie… Kajzerkowate *v*.
Przestawszy jarać się mydłem o zapachu bułki wyszłam z łazienki w mojej „przeuroczej” piżamie.
-Yumi-Chan śpi na górze – powiedział pokazując górne łóżko.
-A jak jebutnę z łóżka o ziemię Q.Q
-Trochę kości się połamie i po strachu ^^
-Zajebista kurwa pociecha (wobec słowa „kurwa” nie stosuje się przecinka, samo w sobie jest ono przecinkiem).
Wlazłam po drabinie, która się tak dziwnie gibała (gimbiła?).
-Ziemia… Nareszcie ziemia… - wymruczałam po 25 minutowym wchodzeniu po drabinie mającej 2 metry, może 2 i pół.
Wczołgałam się pod kołdrę i przykryłam do ust.
-Słodkich snów, Tobi. – powiedziałam.
-Dobranoc ((^)))) – odpowiedział.
Kiedy już miałam ochotę usnąć coś pociągnęło mnie za rękaw. Poskutkowało to moim nowopoznanym odruchem pseudo-karateki – czyli jebnięciem przeciwnika w głowę.
Jak się okazało, przywaliłam Tobiemu, który zaliczył glebę razem z drabiną.
-O matko! Tobi! Przepraszam! Żyjesz?!
-Tobiemu nic nie jest! – pomachał mi, oparł drabinę o łóżko i ze zbitym kolanem poczłapał po niej do mojego łóżka.
-O co chodzi? – ziewnęłam.
-Tobi się boi…
-Hę? Czego niby?
Przez chwilę milczał, po czym wyszeptał:
-Zmutowanego różowego chomika pod łóżkiem…
Spojrzałam na niego wzrokiem Deidary (którego cosplayuję *w*znaczy.. będę cosplayować… jak włosy odrosną… dop. Aut.).
-Tobi. Twoje łóżko jest bodajże 5 cm nad łóżkiem. Co się tam przeciśnie?
-A jeśli on się zmienia w ciecz i z tamtąd wypłynie ._.?
-W mocz od razu ==”.
Tylko pisnął.
-Wracaj spać – powiedziałam kładąc się.
-A możemy zapalić lampkę?
-Jesteś dużym chłopcem, a ja nie usnę po nie-ciemku!
-Aleee…
-Dobra! Ty śpisz na górze, ja na dole (dop. Aut. Lol xD)! Nic Ci wtedy spod łóżka nie wypełznie ==’.
-Yay!
Wylazłam jakoś z łóżka i przeniosłam się do wyra Tobiasza.
Nie minęło 10 minut, a usnęłam. Śnił mi się Hidan jako diler jako ksiądz dzwoniący z budki telefonicznej a w tle szkoła Hogwart, mimo, że nie lubię Harrego Pottera (dop. Aut. Autentycznie miałam taki sen podczas wakacji 2012).
-Yuuumi-Ciaaan… - rozlegało mi się po głowie –Yuuumii-Ciaaan…
-Co znowu? Chomik w przebraniu kukurydzy?
-Tobi nie może spaaać T.T
-Noszjapierdole… - tak. To jest jedno słowo.
Doczłapałam do walizki (dop. Aut. Czemu chciałam napisać, że do parasolki ._.?) i wygrzebałam z niej mojego zajebistego pluszaka. Nie bawiłam się pluszakami od dawna, ale nie miałam serca ich wyrzucać, były takie słodkie, puszyste i mięciutkie Q.Q. Pluszowe „lwiątko” (bo tak je nazywałam) o imieniu Elza Tina (Elza od filmu o lwach, Tina zaś od imienia psa sąsiadów). Rzuciłam ją zamaskowanemu chłopaczkowi.
-ALE! Nie zmolestuj mi jej, ma wrócić w takim samym stanie jak Ci ją dałam. Zrozumiano?
Nic nie powiedział.
-EKHEM! Zrozumiano?
Zero reakcji. Zajrzałam z 4 szczebla piekielnego urządzenia – drabiny. Spał.
Pomyślałam, że to świetna okazja zobaczyć co ma pod maską. Już się do niej chciałam dobrać, kiedy oberwałam Elzą w twarz i wyglebałam się na dupę a drabina huknęła obok. A ten nic O.o
-Kurde… Pewnie całe Aka już ta drabina znów pobudziła O||||O”.
Usłyszałam jak coś szura pod łóżkiem. Siedziałam nieruchomo, aż w końcu ujrzałam coś różowego stamtąd wystającego.
-Yy…Aaee… - wlazłam pod drabinie do mojego zajętego łóżka i jakoś wcisnęłam się pomiędzy niewielki odstęp między ścianą a Kajzerką.
Oby tylko nie wyleciały mi flaki do rana. Coś mruknęło pod wyrem.
-O|||o…
Szybko jeszcze zlazłam po kartkę i długopis po czym znów wcisnęłam się między zamaskowanego gościa a zieloną ścianę. Po ciemku na wyczucie spisałam testament, włożyłam pod poduszkę, usnęłam.
Ewentualnie to coś zeżre Tobiego jako pierwszego…
Zanim kajzerka wrócił, to noc mnie zastała. Do tego czasu zdążyłam powęszyć mu po szufladach, zjeść kanapkę pozostawioną na biurku. Kiedy już przybył z dupy wziętą walizką (serio, nie wiem, skąd ją wytrzasnął) dobrałam się do szczotki do zębów, Colgate, i różowej piżamy (spodenki do kolan + bluzka do łokci, bo trochę z niej wyrosłam).
Po chwili wzięłam prysznic.
Tobi miał fajnie pachnące mydło *w*. Takie… Kajzerkowate *v*.
Przestawszy jarać się mydłem o zapachu bułki wyszłam z łazienki w mojej „przeuroczej” piżamie.
-Yumi-Chan śpi na górze – powiedział pokazując górne łóżko.
-A jak jebutnę z łóżka o ziemię Q.Q
-Trochę kości się połamie i po strachu ^^
-Zajebista kurwa pociecha (wobec słowa „kurwa” nie stosuje się przecinka, samo w sobie jest ono przecinkiem).
Wlazłam po drabinie, która się tak dziwnie gibała (gimbiła?).
-Ziemia… Nareszcie ziemia… - wymruczałam po 25 minutowym wchodzeniu po drabinie mającej 2 metry, może 2 i pół.
Wczołgałam się pod kołdrę i przykryłam do ust.
-Słodkich snów, Tobi. – powiedziałam.
-Dobranoc ((^)))) – odpowiedział.
Kiedy już miałam ochotę usnąć coś pociągnęło mnie za rękaw. Poskutkowało to moim nowopoznanym odruchem pseudo-karateki – czyli jebnięciem przeciwnika w głowę.
Jak się okazało, przywaliłam Tobiemu, który zaliczył glebę razem z drabiną.
-O matko! Tobi! Przepraszam! Żyjesz?!
-Tobiemu nic nie jest! – pomachał mi, oparł drabinę o łóżko i ze zbitym kolanem poczłapał po niej do mojego łóżka.
-O co chodzi? – ziewnęłam.
-Tobi się boi…
-Hę? Czego niby?
Przez chwilę milczał, po czym wyszeptał:
-Zmutowanego różowego chomika pod łóżkiem…
Spojrzałam na niego wzrokiem Deidary (którego cosplayuję *w*znaczy.. będę cosplayować… jak włosy odrosną… dop. Aut.).
-Tobi. Twoje łóżko jest bodajże 5 cm nad łóżkiem. Co się tam przeciśnie?
-A jeśli on się zmienia w ciecz i z tamtąd wypłynie ._.?
-W mocz od razu ==”.
Tylko pisnął.
-Wracaj spać – powiedziałam kładąc się.
-A możemy zapalić lampkę?
-Jesteś dużym chłopcem, a ja nie usnę po nie-ciemku!
-Aleee…
-Dobra! Ty śpisz na górze, ja na dole (dop. Aut. Lol xD)! Nic Ci wtedy spod łóżka nie wypełznie ==’.
-Yay!
Wylazłam jakoś z łóżka i przeniosłam się do wyra Tobiasza.
Nie minęło 10 minut, a usnęłam. Śnił mi się Hidan jako diler jako ksiądz dzwoniący z budki telefonicznej a w tle szkoła Hogwart, mimo, że nie lubię Harrego Pottera (dop. Aut. Autentycznie miałam taki sen podczas wakacji 2012).
-Yuuumi-Ciaaan… - rozlegało mi się po głowie –Yuuumii-Ciaaan…
-Co znowu? Chomik w przebraniu kukurydzy?
-Tobi nie może spaaać T.T
-Noszjapierdole… - tak. To jest jedno słowo.
Doczłapałam do walizki (dop. Aut. Czemu chciałam napisać, że do parasolki ._.?) i wygrzebałam z niej mojego zajebistego pluszaka. Nie bawiłam się pluszakami od dawna, ale nie miałam serca ich wyrzucać, były takie słodkie, puszyste i mięciutkie Q.Q. Pluszowe „lwiątko” (bo tak je nazywałam) o imieniu Elza Tina (Elza od filmu o lwach, Tina zaś od imienia psa sąsiadów). Rzuciłam ją zamaskowanemu chłopaczkowi.
-ALE! Nie zmolestuj mi jej, ma wrócić w takim samym stanie jak Ci ją dałam. Zrozumiano?
Nic nie powiedział.
-EKHEM! Zrozumiano?
Zero reakcji. Zajrzałam z 4 szczebla piekielnego urządzenia – drabiny. Spał.
Pomyślałam, że to świetna okazja zobaczyć co ma pod maską. Już się do niej chciałam dobrać, kiedy oberwałam Elzą w twarz i wyglebałam się na dupę a drabina huknęła obok. A ten nic O.o
-Kurde… Pewnie całe Aka już ta drabina znów pobudziła O||||O”.
Usłyszałam jak coś szura pod łóżkiem. Siedziałam nieruchomo, aż w końcu ujrzałam coś różowego stamtąd wystającego.
-Yy…Aaee… - wlazłam pod drabinie do mojego zajętego łóżka i jakoś wcisnęłam się pomiędzy niewielki odstęp między ścianą a Kajzerką.
Oby tylko nie wyleciały mi flaki do rana. Coś mruknęło pod wyrem.
-O|||o…
Szybko jeszcze zlazłam po kartkę i długopis po czym znów wcisnęłam się między zamaskowanego gościa a zieloną ścianę. Po ciemku na wyczucie spisałam testament, włożyłam pod poduszkę, usnęłam.
Ewentualnie to coś zeżre Tobiego jako pierwszego…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz